Fallout: Schron 17

8 grudnia zmierzyliśmy się kolejny raz z postapokaliptycznym klimatem Fallouta. Miejscem akcji był Nielubin (fikcyjne miasto na terenie Raszówki). W grze razem z Patrykiem i Radkiem zostaliśmy powołani na Szeryfów tego ostatniego przylądka względnego spokoju pośród całej krainy atomowego bezprawia.

Opiszę sprawę od początku. Około godziny 1000 po odprawie ruszyłem z 4 szeryfami na kontrolę miasta. Było dupnie zimno, więc przemowa i zadanko – zebranie drewna, które dało kurierom możliwość zarobku i wkręcenia się w klimat.

Sprawdziliśmy Kasyno i dogadaliśmy się z jego właścicielem Cyganem w sprawie ochrony. To mieliśmy ułatwione, bo nasze biuro mieściło się na piętrze. Gdy ognisko już się rozpaliło przyszedł burmistrz z delikatną sprawą, którą jako jednostka Prawa, musieliśmy się zająć. To zaowocowało kolejnymi kapselkami.

Zrobiliśmy obchód, udaliśmy się do Baru i tam na wstępie pogroziliśmy palcem. Mieszkańcy Nilubina wiedzieli, że Regulatorzy, jak to było zapisane w księgach starożytnych, to:
„…niegdyś elitarne oddziały powołane jako służba ochronna na terenach objętych protektoratem Bractwa ZnAlu. Wynajęci przez burmistrza Nielubina do utrzymywania porządku wywiązują się ze swojego kontraktu czyniąc osadę jedną z bezpieczniejszych enklaw pustkowi, niejednokrotnie bardzo brutalnie tłumiąc wszelkie próby łamania ustalonego (głównie przez siebie) prawa…”.

Prawo to prawo. Surowe. Wyroki wykonywane od razu. Spokój.

Dogadaliśmy się z wysłannikami Bractwa ZnAlu: domagali się ujawnienia sprawców propagandowej akcji Kombinatu. Łowcom przygód – kurierom przydzieliliśmy zadanie odnalezienia kryjówki Psów Gończych. Dzień nie był taki spokojny jak wyglądał. W międzyczasie wybuchła awantura w Barze, doszło do brutalnej strzelaniny. Åšwiadkowie mieszali się w zeznaniach. Zaaresztowano jednego napastnika.

Kilku mieszkańców poprosiło nas o zbadanie ataku na karawanę, ale o dowody ciężko, a świadków nie było. Trafił też do nas ranny członek Zakonu Åšwiętego Płomienia. Nakazałem udzielić mu pomocy, a sam z kilkoma szeryfami z „przymusowego poboru” ruszyłem w pościg za zabójcami. Niestety zostali „przypadkowo” zastrzeleni i nie dano mi szansy na przesłuchanie.

Złożyłem kolejną propozycje współpracy ze ZnAlem, ale chyba planowali przejęcie miasta. Takie informacje uzyskałem od swojego informatora. W przerwie zagrałem w Kasynie i los uśmiechnął się do mnie – przytuliłem dużą, przyjemnie brzęczącą sakiewkę.

Pod koniec dnia poinformowano nas, że ktoś napadł na posterunek ZnAlu. Szeryfowie poszli ze mną. Było niebezpiecznie i dość stresująco. Niektórych swędział palec na spuście. Z jednym z dowódców ustaliłem, że sprawę wyjaśnię i wyciągnę konsekwencje.

Był prestiż i zadymione biuro. Ale pyszne kiełbaski i owocowy wywar poprawił nam humor. Kilka godzin strzeliło szybko. Gardło zdarłem na rozmowach i krzykach. Dziękuję za grę Komandosom z SP oraz pozostałym Uczestnikom.

Kilka(dziesiąt) zdjęć ukrytych jest w linkach poniżej (udostępnione zostały przez autorów na forum imprezy):

https://plus.google.com/photos/101762624890221328387/albums/5955123029891797649?banner=pwa

http://pingwiny.org/galeria/ngg/galeria/schron17/