19 maja nasz dzielny [choć tym razem skromny liczebnie] skład po raz kolejny hasał po krzaczorach i rowach Raszówki, śląc setki rozpędzonych kulek w nieprzeliczone rzesze wrogów, kładąc ich pokotem i dobrze się bawiąc.
Była to jedna z tych scenariuszowych strzelanek, które po godzinie lub dwóch zamieniają się w walną napaździerzankę. Założenia rozgrywki zapowiadały się ciekawie – przechwytywanie broni jądrowej wschodniego watażki, zbieranie balonów-cywili i walka o budynki. Na początku zajęliśmy swój szpital, starliśmy się z wrogiem, toczyliśmy większe i mniejsze boje. Niedługo potem siły talibańsko-terrorystyczne zdradziecko natarły na rejon naszego punktu odrodzenia i reszta spotkania upłynęła na wojnie o budynek „Ambasadęâ€, krótkich wypadów, obejść, szturmów.
Mimo pewnego rozmycia się scenariusza i paru przypadków graczy „których kulki się nie imałyâ€, tę airsoftową niedzielę uznać mogliśmy za całkiem satysfakcjonującą. Nasze szeregi wsparł tym razem Brat, znany szeroko przyjaciel Semper Parati, zaś trzon sił stanowiła ekipa nadchodzącego Combat Alert – Olin i Askelavicius w swoim nowym turbo-camogromowym szpeju, oraz Rip zaznajamiający się z urokami ciągania teamowego karabinu wsparcia.