Selekcja I

Selekcja I, czyli SP szykuje się do GFPoint 2015

Organizatorzy znanej nam imprezy GFPoint potwierdzili w końcu pogłoski, jakoby pojawić się miała na biegu nowa kategoria drużynowa – poruszyły się serca członków Semper Parati, bo możliwość udziału w rywalizacji w szeregach Najbardziej Prestiżowej Drużyny to nie lada gratka. Dodatkową atrakcją dla tej kategorii jest 24-godzinny czas trwania, czyli działanie w warunkach nocnych – pełnia taktycznego szczęścia. Wobec wysokich wymagań stawianych przed uczestnikami i chęci pokazania się z jak najlepszej strony, spontanicznie podjęta została decyzja o rozpoczęciu cyklu spotkań przygotowawczych do morderczego sprawdzianu.

Jako miejsce na pierwszy test naszej kondycji i wytrzymałości wybrana została pobliska góra Åšlęża, oferująca kompromis między odległością od Wrocławia, a odpowiednio górskimi szlakami. W pogodny sobotni poranek u jej stóp stawiła się szwarna kompania w składzie Lutek, Olin, Askelavicius, Rikk [oficjalnie już nasz nowy „nabytek”, gratulujemy i cieszymy się bardzo], Rip oraz koleżanka Shanti.

Plecaki obciążyliśmy ciężarem przekraczającym wymagania biegu (10kg) tak, aby zrekompensować prostszą trasę i od razu wysoko zawiesić sobie poprzeczkę. Wdzialiśmy również kamizelki, aczkolwiek z racji obecności na szlakach dużych ilości turystów odpuściliśmy sobie repliki, co by popłochu nie wywoływać wśród ludu. Pierwsze podejście kamienistym zboczem uświadomiło nam, że wiele pracy jeszcze przed nami, jednak pięliśmy się twardo na sam szczyt. Na miejscu czekał już rozstawiony przez przyjaciela Sisa pit-stop z prawie rozpalonym ogniskiem. Opiekliśmy rychło mięsne powlekane racje żywnościowe, uzupełniliśmy poziom płynów w organizmie i po popasie ruszyliśmy dalej szlakiem, aby zejść z góry od południowej strony i dalej okrążyć ją od zachodu. Wkrótce też przerzedziły się tłumy ludzi przemierzających leśne drogi i we względnym spokoju kontynuowaliśmy wędrówkę po urokliwych zboczach Åšlęży.

Mimo stosunkowo krótkiego dystansu, na marszrutę zszedł nam dzień cały i już po zmroku dotarliśmy do punktu startowego odczuwając w nogach i grzbietach uczciwy wysiłek włożony w pokonywanie słabości naszych ciał. Manewry zostały jednogłośnie uznane za bardzo udane, ich kontynuacja – przesądzona, a dzień zakończył się na wspólnej konsumpcji wypiekanych w lokalnym wyszynku placków obfitości.