Operacja FLUGREKORDER

W ramach współpracy z nowo powstałą ekipą naszej dobrej znajomej Kasi – Ater Legio – zostaliśmy zaproszeni na organizowaną przez ową grupę imprezę pn. „Operacja FLUGREKORDER”. Pierwotne założenia mówiły o fabularyzowanej strzelance w jakże urokliwych okolicach Wałbrzycha. Osią akcji był konflikt sił dwóch krajów: Kaisertum i Republiki Hebronu. Semper Parati stanęło po stronie wolności i demokracji, zasilając szeregi Kaiserturm. Nieco niespodziewanie przypadło nam również dowództwo nad całą stroną w terenie, zapowiadała się więc porządna impreza, na której pobawimy się i potrenujemy jednocześnie.

Sobotnim rankiem wyruszyliśmy z Wrocławia w stronę odległych wałbrzyskich gór, które przywitały nas nieco chłodno – pokrywa śniegowa w połowie kwietnia była wprawdzie lekko zaskakująca, lecz w nie takich warunkach już się SP strzelało. Po krótkim zwiedzaniu ośnieżonych okolic odnaleźliśmy parking i rozpoczęliśmy obrzędy oszpejowywania się. Po zapoznaniu się z towarzyszami rozgrywki okazało się, że zakładana liczebność stron może być trudna do osiągnięcia, jednak mimo absencji pewnej części graczy, balans stron został zachowany – działać mieliśmy jako mniej liczna siła. Po stronie Kaiserturm, umundurowanej w jedynym słusznym kamuflażu MTP, stanęło koniec końców 15 chłopa, z czego SP wystawiło ponad 60% stanu. Działania całej strony koordynował Piotrek, który za pomocą radia miał informować nas o zrzutach, planowanych działaniach i inszych aspektach walki. Przed rozpoczęciem boju zaszyfrowaliśmy kluczowe słowa i lokacje. Okolica jednoznacznie narzucała skojarzenia tolkienowskie, baza przeciwnika została Mordorem, sami wrogowie – Goblinami, dowódca strony – Mędrcem, a my sami – Entami i Hobbitami.

Zadania były jasne – przechwycić czarną skrzynkę (czyli tytułowy „Flugrekorder”) i pilota z rozbitego na ziemi niczyjej samolotu, przetransportować do punktu ewakuacji, dać popalić goblinom. Krótko po wyjściu z parkingu sił wroga ruszyliśmy i my, aby założyć przyczółek w Gondorze. Po zabezpieczeniu terenu i otrzymaniu sygnału od Mędrca rozpoczęliśmy przemarsz w stronę miejsca katastrofy. Pozornie prosta trasa zajęła nam nieco czasu, natknęliśmy się również na pierwsze oddziały wroga. Po serii krótkich potyczek i bohaterskim szturmie na ambonę zajęliśmy kluczową polanę, z której odzyskaliśmy nieco poobijanego pilota oraz – po dłuższych poszukiwaniach – czarną skrzynkę. Zdobycze przenieśliśmy do naszej bazy, jednak na miejscu już czaiły się gobliny z przygotowaną zasadzką – krótki, acz intensywny szturm nieprzyjaciela zmusił nas do przegrupowania się na respie. Po naszym powrocie do pełni sił operacyjnych rozpoczęła się kolejna faza rozgrywki – od pilota dowiedzieliśmy się o przebywającym w okolicy naukowcu, pracującym nad tajnym programem atomowym. Jako że osoba ta (odgrywana przez Kasię) miała kluczowe znaczenie dla naszych przeciwników, musieliśmy przeszkodzić im w jej odzyskaniu. Na próbach odbicia pani doktor z ufortyfikowanego goblińskiego przyczółku minęła nam reszta rozgrywki, urozmaicana przelotnymi opadami śniegu. Mimo naszych starań i zaciekłych szturmów, pani naukowiec została uprowadzona do Mordoru, pozostało nam więc już tylko zapewnić bezpieczną ewakuację danych z Flugrekordera. Miejscem przechwycenia była polana obok ambony, która to stała się miejscem finalnej, najkrwawszej bitwy. Kiedy już większość graczy po obu stronach poległa, rozgrywka dobiegła końca.

W myśl miłej ersoftowej tradycji, po zakończeniu strzelanki rozpalono ognisko, wokół którego przebiegała dalsza część integracyjno-gastronomiczna imprezy. W podsumowaniu można określić wyjazd jako całkiem udany – widać było zaangażowanie organizatora, teren prezentował się naprawdę elegancko, zaś gobliny nie naprzykrzały się zbytnio terminatorką. W „Operacji FLUGREKORDER” wzięli udział: Cahir z kolegą Rafałem, Młody, Pepe, z dawna wyczekiwani Cinek i Kamil, Askel, Lutek, Rikk, Olin, oraz Rip w roli dowódcy.